Jak Hucuł strażników w lesie przetrzymał

9 sierpnia, 2013 w Inne, Stare LaBestie by admin

Jeden Hucuł tytoń nosił w mieszkach z Węgrów, a swoim ludziom sprzedawał. Robił na tym interes i nieźle sobie żył. A drugi Hucuł, sąsiad miał złość do niego i doniósł, że tamten tytoń z Węgier nosi i sprzedaje naszym ludziom, Hucułom.
– Chodźcie za mną, panowie – powiada do rewizorów – pokażę wam, którędy ma on swoje przejście przez polanę i tam go pojmacie.
Poszli finanse za nim, a on zaprowadził ich na tę ścieżkę, kędy z tytoniem chadzał ten drugi. A była tam kłoda taka, że można było sobie usiąść na niej. Siedzą finanse i czekają na Hucuła, żeby, jak będzie niósł tytoń, go ułapić. Siedzą tak od rana do południa. A sąsiad tak się cieszy, że ich tam postawił i myśli sobie: „Oj, będziesz ty miał zarobek, jeszcze i chałupę stracisz!”
Akurat z Węgier niesie Hucuł mieszek tytoniu. Zobaczył tych finansów i mówi:
– O, widzę, panowie, że na mnie czekacie. Niosę tytoń, panowie!
A oni mówią:
– No i jak teraz będzie?
– Ha, panowie, jakoś to teraz z nami będzie.
Jeden finans zerwał się z tej kłody i chciał go uderzyć:
-Nie pyskuj!- mówi.
A Hucuł na to:
-Oj, panie, nie bijcie!
I ręka nie dosięgła do tego Hucuła. Już nie może go finans uderzyć.
-Siadajcie teraz, panowie, na kłodzie, niech protokół złożę.
Usiedli finanse na kłodzie, a ten wziął mieszek tytoniu na plecy i poniósł.
Tamci z kłody chcą się ruszyć, ale nie mogą. Jeden drugiego się pyta:
-Co to takiego?
A ten Hucuł powiada:
-Siedźcie, panowie, siedźcie, ja z tytoniem pójdę sobie, tam gdzie mam iść.
Siedzieli aż do wieczora, potem noc całą, drugi dzień siedzą. Na drugi dzień Hucuł idzie znowu po tytoń, bo tamten już sprzedał.
Finanse go poznali i proszą:
-Bój się Boga, człowieku, puść nas, nic ci nie zrobimy!
A Hucuł mówi:
-Siedźcie, siedźcie, dobrze wam tu będzie.
Znowu niesie mieszek tytoniu, sprzedał ten tytoń, a oni biedni siedzą wstać nie mogą.I tak mówią:
-Przyjdzie tu umrzeć, widać to nie żart!
Idzie Hucuł znowu koło nich, a oni proszą więc:
-Puść nas, człowieku.
-Nie- on na to.
Idzie już trzeci raz po tytoń na Węgry, przechodzi znowu koło nich i mówi:
-Panowie, już trzeci mieszek tytoniu niosę.
Zaczęli go prosić:
-Bój się Boga, zważ na swoją duszę, zważ na nas. Przyrzekniemy ci, że ani słowa nikomu nie powiemy, że tytoń nosisz. Przysięgamy tu przed tobą, że nigdy złego słowa ci nie powiemy, ino puść nas.
A ten mówi:
-Idźcie, panowie, idźcie, bo już czas, może się wam i trochę jeść zachciało. Ale pamiętajcie! A więcej nic wam nie powiem, co żeście tutaj ze mną gadali.
Jak przyszli te rewizory do wsi, to jeszcze zbili Hucuła, co im pokazał tego co tytoń nosił.