Napisanie tego eseju chodziło mi po głowie od ponad dwóch lat zawsze wtedy gdy zbliżały się chrześcijańskie święta lub inne dni związane z pogańskimi kultami. I wreszcie, niejako w przededniu equinoxu roku 1997, udało mi się cel zrealizować.
Wszystkie religie wydają się zawierać cztery podstawowe elementy: wiarę w bóstwa, hierarchię wartości (zależności), istnienie sacrum i profanum oraz tradycję. O ile założenia trzech pierwszych stanowią filar natury filozoficznej i są przedmiotem badań teologów, różnych szkół filozoficznych, a przez instytucje struktur wyznaniowych i wierzących uważane za dogmat, tak czwarta część jest formą bardzo żywotną i jako jedyna przejawia się na zewnątrz w postaci rytuałów, obrzędów oraz celebracji świąt. Tylko ten element wydaje się leżeć w zainteresowaniu całej społeczności wyznającej jakąś religię, gdyż pozostałe nie podlegają żadnej dyskusji, są założone a priori. Jakże często zapomina się o nich doprowadzając do tego, że dany kult przejawia się w zewnętrznej, pozbawionej ducha, obrzędowości ! Jedynie dzięki tradycji wierzący mogą potwierdzić swą przynależność do jakiegoś systemu, wyznać wiarę czy mocno zaakcentować i pokazać innowiercom swoją doktrynę, co charakteryzuje wszystkie monoteistyczne fundamentalizmy. Tradycja ma być historycznym udowodnieniem słuszności i prawdziwości danej religii, ma spajać wiarę i przyciągać ludzi o odmiennych poglądach, gdyż tak było od początku, a nasza obrzędowość to pamiątka ważnych wydarzeń mających miejsce w przeszłości. Zatem jedynie tradycja może potwierdzić niemal namacalnie ważność i doniosłość kultu. Czyni tak za pomocą pism i mitów, zbiorów przypowieści, kodeksów, opowieści i legend przekazywanych ustnie; obrzędowości opartej na ww. środkach przekazu informacji.
Możemy wiec stwierdzić, ze obalenie tradycji teoretycznie powinno doprowadzić do upadku jakiegoś systemu religijnego; wraz ze zniknięciem obrzędowości pierwsze trzy aspekty kultu tracą zupełnie sens gdyż pozbawione są fizycznej formy wyrażającej potrzebę ich istnienia. Tak jednak się nie dzieje. Dlaczego ? Po pierwsze, ludzie z natury bardzo przywiązują się do danego stanu rzeczy, po drugie, życie zawsze związane jest z tradycją, jej brak tworzy duchową pustkę, wytworzenie substytutu dla nieaktualnych poglądów dotyczących wiary przerasta możliwości przeciętnej jednostki, po trzecie ludzie boją się spojrzeć prawdzie w oczy, nie chcą uświadomić sobie, że przez całe życie mylili się i wreszcie po czwarte, są po prostu głupi i zakłamani. W innym przypadku chrześcijaństwo upadłoby już dawno.
Zajmiemy się jedynie świętami obchodzonymi przez Kościół chrześcijański. Ich podobieństwo z innymi, o wiele starszymi obrzędami pogańskimi jest zaskakujące. Zastanawia fakt, że Kościół rzymsko-katolicki datę urodzenia Chrystusa (25.XII) przyjął dopiero na przełomie wieku III i IV. Ewangelie nie wspominały nic o dniu przyjścia na świat Jezusa. Kościół wschodni celebrował tą uroczystość 6 stycznia jeszcze w IV w. Czym kierowano się wybierając 25 grudnia jako dzień święty ? Istniał niezwykle praktyczny powód. Dzień ten obchodzony był przez pogan za święte narodziny słońca (zimowe przesilenie dnia z nocą). Chodzi tu o ogromnie popularny w owym czasie kult Mitry, Słońca Niezwyciężonego (Sol Invictus) oraz o przepiękny starogermański obyczaj Yule, również związany z kultem solarnym, kiedy to wymieniano dębowe kłody w domowych paleniskach. Kościół musiał zlikwidować ten pogański obrzęd, tym bardziej, że wielu chrześcijan ulegało urokowi tej ceremonii. Istnieją ponadto silne analogie ze świętem Ajona, Boga – Słońca, którego urodziła dziewica (Dea Caelestis !). Większość pogańskich świąt wywodzi się właśnie z tych dawnych ceremoniałow toczących się wokół czterech pór roku, zależnych od pozycji słońca na niebie. I tak kolejno: letnie przesilenie (święto Jana CHRZCICIELA) obchodzono jako święto przesilenia i WODY (!). Zresztą, tradycja chrztu także nie jest niczym nowym. Pogańskie święta międzykwartalne, a więc obchodzone między przesileniami, także zostały zastąpione przez chrześcijańską tradycję. 1.V, celtyckie Beltaine, podczas którego rozpalano na wzgórzach nowe ognie i dzień, w którym Europa witała wiosnę tańcami wokół majowego słupa, zbieraniem kwiatów oraz obrzędami płodności został poświęcony przez Kościół Maryi (procesje i majowe wieńczenie). Uroczystość wniebowzięcia Maryi (1.VIII) zastąpiła celtycki Lugnasad, święto Diany czy Lammas 31. X. chrześcijanie obchodzą dzień zmarłych. Wcześniej Celtowie celebrowali Samhain, również związany z kultem zmarłych i śmiercią lata. Na początku lutego obchodzi się święto Matki Boskiej GROMNICZNEJ. Jest to oczywiście dzień międzykwartalny pomiędzy zimowym przesileniem, a wiosennym zrównaniem, niegdyś Imbolc, poświęcone obrzędom oczyszczenia przez wodę i OGIEŃ (!), wiązało się także z początkiem mleczności owiec. W dzień św. Jerzego odbywały się uroczystości Parilia i tak można wymieniać bez końca. Zajmijmy się jednak najważniejszym chrześcijańskim świętem: Wielkanocą oraz związaną z nią Ostatnią Wieczerzą. Już Aztekowie znali teorię przeistoczenia materii w ciało boga. Wierzyli, że kapłani poświęcając chleb mogli go przemienić tak, by spożywający go otrzymywali komunię z bóstwem poprzez wchłonięcie części boskiej substancji. Aztekowie kawałki odpowiedniego ciasta nazywali ciałem i kośćmi Vitzilipuztli, ich boga. Teolog Carl Schneider pisze: Paweł i członkowie jego greckich gmin przeżywali to samo, co mistrzowie eleuzyjscy podczas świętego hykeonu, co wyznawcy kultu Dionizosa – w chwili gdy podawano [
] sobie puchar wina; co wyznawcy kultu Kybele – w czasie jedzenia i picia ze świętego kymbelonu i tympanonu, a czciciele Mitry – przy spożywaniu chleba i wina. Oto przykłady bogów, którzy zmarli (często na krzyżu) powrócili z martwych (nieraz po 3 dniach), a ich celem było odkupienie ludzkości: babiloński Tammuz, syryjski Adonis, frygijski Attis, egipski Ozyrys, tracki Dioniozos, Sabazjos, zaś Bel-Marduk, Pan nad Panami, dobry pasterz (!) został aresztowany, przesłuchany, otrzymał wyrok śmierci, był biczowany, po czym nastąpiła egzekucja – równocześnie z egzekucją pewnego zbrodniarza, innego zaś zarazem puszczono wolno. Jakaś kobieta otarła płynącą z serca, z zadanej oszczepem rany, krew tego boga ! (K. Deschner).
Oczywiście wielu chrześcijan może oponować i twierdzić, że święta te mają charakter symboliczny, a ich pogańskie korzenie potwierdzają tą tezę. Występują wówczas przeciwko dogmatom własnego Kościoła, który uważa te wydarzenia za historyczne fakty, a ich bohaterów za prawdziwe osoby, a nie jedynie wyobrażenia mające personifikować boskie słowo. Po co w ogóle o tym piszę ? Wielu ludzi daje się zwieść fundamentalistycznym pretensjom do posiadania ostatecznie słusznej wizji świata, naiwnej pewności, że monoteistyczne dogmaty są oryginalne i jedyne w swoim rodzaju, a wreszcie ulegają, jak pisze sir James Frazer w swej kultowej Złotej gałęzi: giętkiej polityce, wygodnej tolerancji, wyrozumiałości władz kościelnych pojmujących, że chrześcijaństwo może podbić świat jedynie rozluźniając zbyt sztywne zasady swego Twórcy, rozszerzając troszeczkę wąską furtkę prowadzącą do zbawienia. To bardzo niebezpieczna postawa przejawiająca się w każdej sferze ludzkiego życia, nie tylko religijnej ale i w politycznej czy ekonomicznej. Dajemy się zwieść czemuś, co przy bliższym wglądzie okazuje się być wielką iluzją.
Co powinniśmy wobec tego robić ? Pozwolę sobie zacytować fragment Poganizmu i deifikacji kultury Marcela Rosea :Jak daleko w przeszłość powinniśmy się cofać ? Wyznawcy bogini mają rację, iż jej kult poprzedzał wszystkie inne poganizmy, jako że sięga aż czasów neolitu, ale dlaczego zatrzymać się w neolicie ? W czasie epoki lodowcowej w Europie czczono niedźwiedzia. Czy więc każdy [
] nie powinien czcić niedźwiedzia ? Znajduje też niejako rozwiązanie nurtującego nas problemu: Świat leży przede mną, wezmę to co zechcę, a resztę odrzucę i do diabła z czystością kulturową !. Żyjmy zatem z tym co istniało zawsze, czcijmy, to co zasługuje na nasze uwielbienie. Będziemy wtedy o wiele lepsi i szczęśliwsi. Magic – Freedom – Art.
Ka .:. Mog
Najnowsze komentarze