[…]
-Można także odnaleźć pana w „Leksykonie wynalazków XX wieku” jako wynalazcę jednorazowych maszynek do golenia. Czy mógłby powiedzieć pan coś więcej o tym? Jakie były przyczyny tak zawrotnej popularności owych „jednorazówek”?
-Wbrew pozorom nie chodziło tu o wygodę, a przynajmniej nie o taką z jaką można byłoby ją obecnie kojarzyć, czyli o szybkość i łatwość golenia. Czy wie pani na ile oszacowały włoskie instytuty prowadzące w końcu lat 50-tych badania statystyczne, liczbę mężczyzn dokonujących lub próbujących dokonać samobójstwa za pomocą brzytwy podczas codziennego, porannego golenia? Na około 14 tys. każdego roku i to w samych Włoszech. Konieczność skupienia wzroku na własnym obliczu na czas kilku minut kosztował życie średnio 6700 osób rocznie, tylko ze względu na to, że miały w ręku niebezpieczny przedmiot jakim jest brzytwa…
-Nie za bardzo pana rozumiem…
-Bo nie jest pani mężczyzną… Jest to zresztą bardzo proste. To o czym mówię wiąże się ściśle z kondycją współczesnego człowieka. Rzeczywistość, w której żyje, której prawa respektować musi jest odmienna od tego co ma zakodowane w głowie…
-A co z myciem zębów, czy pana zdaniem elektryczne szczoteczki nie zdobyły popularności ze względu na domniemane przez pana samobójcze ciągotki szczotkujących przed łazienkowymi lusterkami?
-Niech pani ze mnie nie żartuje. Odbicie lustrzane na prawdę skłania do autorefleksji. Ludzie wciąż wyznają wartości powiedzmy na poły rustykalne. Honor, wolność czy godność, nie oszukujmy się, nie znajdują miejsca w dzisiejszej rzeczywistości, w której granice między człowiekiem a automatem produkcyjnym czy też próbówką pełną hormonów przestają być wystarczająco ostre. Człowiek przed lustrem, w swoim mniemaniu „ubabrany w błocie”, stawia sobie w tym momencie różne pytania, często też takie, których nie powinien zadawać, a potem czasami stawia sprawę na ostrzu… brzytwy. Po jakimś czasie, tak jak wszystko, nawet te wewnętrzne rozterki stają się coraz mniej zrozumiałymi sloganami – kompletnymi banałami. Wystarczy tylko przetrwać trudny początek… a z maszynką jednorazową jest to znacznie prawdopodobniejsze – wszystko skończy się co najwyżej na paru powierzchownych skaleczeniach.
-Sądzi pan, że dla przykładu mój mąż, albo też syn golą się „jednorazówką”, a nie brzytwą dlatego, żeby uchronić się przed wyrzutami sumienia, frustracją, czy czymś takim, a nie dlatego że dostali ode mnie pod choinkę komplet Gillette’a i jest im tak wygodnie?
-Nie wiem jak pani mąż, jeśli jednak chodzi o młode pokolenie, do którego, jak sądzę, zalicza się pani syn to faktycznie ma pani rację. Jako nauczyciel akademicki, stykam się z nimi nieustannie i muszę przyznać, że wszelkie dylematy, o których wspomniałem są im raczej obce. W grę wchodzi tu oczywiście wyłącznie wygoda… Jednak zapewniam panią, że nie zawsze tak było. Pierwsze maszynki wcale nie były zbyt wygodne. Gdy wprowadzaliśmy je na rynek mieliśmy nawet pewne kłopoty, głośno było wówczas o właściwościach rakotwórczych tworzywa sztucznego, które planowaliśmy zastosować. Ostatecznie, dzięki niemałym nakładom, a przede wszystkim dzięki zapewnieniu poprawy przerażającej statystyki otrzymaliśmy atest turyńskiego Instytutu Higieny Sanitarnej.
-Czy to tworzywo rzeczywiście było rakotwórcze?
-W chwili obecnej jest za takie uważane. Po negocjacjach z IHS zostało uznane za „aktywne i nie obojętne dla człowieka”, ostatecznie w 1965 roku zostało wycofane z użytku, my rok wcześniej zastąpiliśmy je innym, które potem niestety także musieliśmy wycofać.
-Czy nie ma pan żadnych wyrzutów sumienia, jeśli chodzi o zastosowanie tej niezbyt zdrowej technologii?
-Nie, statystyki samobójstw popełnianych przy goleniu natychmiast się poprawiły i sądzę, że więcej osób nasz produkt uchronił przed samobójstwem niż wpędził w raka.
-A czy orientuje się pan, czy ogólna liczba samobójstw wówczas także spadła?
-Nie zagłębiałem się w ten temat aż tak bardzo, ale sądzę, że tak.
-Na koniec może pan wyzna czytelnikom Naszego Pisma czym się pan sam goli?
-Już parę lat temu wycofałem się z interesu, więc nie mam zamiaru niczego reklamować. A z tego co dotychczas powiedziałem mogła pani sama wywnioskować, że golenie jest czymś bardzo intymnym, co najmniej tak jak masturbacja… nie odpowiem więc pani na to pytanie.
-Wypada mi więc tylko podziękować panu za to, że zechciał pan
Najnowsze komentarze