Rzecz o Sarmacyi
8 sierpnia, 2013 w Jany by Jany
48. Równie nieciekawie przedstawiają się nasze związki kulturalne z Europą. Dawni Polacy chętnie sięgali po obce wzory, ale zrażeni panującymi na Zachodzie wojnami, przemocą, nietolerancją dla innych, autorytatywnymi wartościami samymi w sobie, dworską kulturą – zepsuciem, intrygami i absolutyzmem, odwrócili się od niego. Bo Zachód zawsze uważał się za coś lepszego, jedynie słusznego, co inni powinni naśladować i czemu powinni służyć. Ich wkładu do swej „uniwersalnej” kultury nie pragnął, a jeżeli już coś przyjmował – chętnie zapominał o autorach. Tak było m. in. z polską ideą tolerancji. Wystarczy przypomnieć oskarżenia o nietolerancję Polaków ze strony „oświeconych” władców Europy i ich błaznów w stylu Voltaire’a, za to tylko, że Rzplita odmawiała praw politycznych dla dysydentów (będących jawnymi agentami Rosji i Prus) w czasach, gdy we Francji „nawracano” hugenotów stacjonowaniem wojska w niepokornych wsiach i miasteczkach, a w Rosji masowych samopodpaleń dokonywały całe wsie „raskolników”. U nas „konfederacja warszawska” obowiązywała nawet w czasach najgorszego upadku i ani jedna szlachcianka nie spłonęła na stosie jako czarownica (wśród ludu polowanie na czarownice objęło głównie zachodnie połacie kraju ulegające wpływom niemieckim i nigdy nie przyjęło tych rozmiarów co na Zachodzie) i tylko jeden szlachcic zginął za wiarę, a raczej za jej brak (Kazimierz Łyszczyński w 1689 – nie ukarano natomiast śmiercią -wbrew prawu o banicji- żadnego z arian, mimo że wielu z nich pozostało w kraju lub odwiedzało go w interesach).
49. Upadek dawnej Polski skłonił rodzącą się wówczas inteligencję do poszukiwania wzorów w tryumfującym Zachodzie. Zaczęto go naśladować, ale powierzchownie i formalnie. Bowiem „kompleks polski” nie pozwolił nam nigdy dostrzec istotnych wartości chrześcijaństwa, romantyzmu, socjalizmu itd. Zawsze szukaliśmy możliwości przetworzenia tych idei w broń przeciw naszym wrogom. Z Zachodu czerpaliśmy formy i wypełnialiśmy je własnymi treściami, które w nieadekwatnej formie wypaczały się i nie dawały pożądanych rezultatów, tzn. niepodległości. Do tego dochodził żal do Zachodu, że nam nie pomaga, choć my tak się staramy do niego upodobnić, że jesteśmy niemal najbardziej europejscy w Europie i bronimy jej wartości przeciw wschodniemu barbarzyństwu.
50. Jej wartości – bo o swoich zapomnieliśmy! Mówi się czasem o tradycjonalizmie Polaków, a przecież to zupełnie nieprawda! Bo chyba nie zawiera się nasza tradycja w haśle „jeśliś Polak i katolik pewne to żeś alkoholik” czy XIX-wiecznej niemieckiej choince?! Lata zaborów i okupacji, a przede wszystkim „realny socjalizm” uczyniły z nas plastyczną masę, której największym talentem jest umiejętność przystosowania się do najbardziej nienormalnych warunków – przystosowania, nie zaangażowania, bo narzuconą rolę wykonujemy niechętnie i źle – stąd „tumiwisizm” itp. A tzw. tradycjonalizm ogranicza się do paru kościelno – antyrosyjskich sloganów, jednak z dawną kulturą polską nie ma to nic wspólnego. Nie potrafimy się też nauczyć niczego z naszej historii, bo jest ona jedynie strupioszałą legendą, a nie żywą księgą narodowej mądrości. O Polsce dużo się mówi, ale mało dla niej robi! Do tego każdy chciałby żyć jak na Zachodzie a pracować jak na Wschodzie – w sumie przedziwna, schizofreniczna mieszanka góWnolotnej metafizyki i przyziemnego materializmu.
51. Zachód tymczasem zwyciężył, kulturowo i cywilizacyjnie podbił cały świat, ale zamiast tryumfować – przeżywa kryzys, odwraca się od swej kultury, nowych inspiracji szuka w myśli Wschodu (nie chodzi o Rosję, będącą nieudanym naśladownictwem niemieckich przeważnie wzorów, lecz o Indie i Chiny). My jednak tego nie dostrzegamy i nadal „gonimy” Zachód. Ulegając mu tracimy własną osobowość, więcej – giniemy nie mogąc odnaleźć się w tamtym świecie. Nie jesteśmy stworzeni do walki wszystkich ze wszystkimi o byt, lecz do pomocy wzajemnej w pracy, wolności i pokoju. Zachodowi imponuje siła – my zaś jako słabi chcemy się podobać (tak przynajmniej twierdzi wieszcz nasz – Gombrowicz!) i bardzo dobrze, ale czy poszukującemu sposobu na kryzys Zachodowi bardziej -od kolejnej nieudolnej swej kopii- nie spodobałaby się atrakcyjna alternatywa?! A dawna Rzplita taką alternatywą być może, alternatywą wobec uwięzienia między Wschodem a Zachodem, komuną a kapitałem, tresurą przy pomocy bicza i marchewki. Alternatywą dla Zachodu (i dla Wschodu), a przede wszystkim dla nas samych! Bo Rzplita to związek między ludźmi a nie stojące ponad nimi państwo, to świat dla każdej poszczególnej jednostki ludzkiej, bez przymusu i przemocy, w którym panuje różnorodność, tradycja splata się z postępem, a otwartość na obce wpływy nie oznacza utraty własnej osobowości. To świat, który umiał oddzielić wartości od interesów, kierując się praktycyzmem i zdrowym rozsądkiem (nakazującym sprawdzenie każdej idei w rzeczywistości), a jednocześnie umiejący pogodzić politykę z etyką! I póki byliśmy temu wierni – Rzeczpospolita była silna i bogata; upadła, gdy ulegając obcym wpływom (kontrreformacja, dworskość, oświecenie… itd.) oderwaliśmy się od korzeni. Historia Rzplitej to także nauka, że na wady wolności najlepszym lekarstwem jest jeszcze więcej wolności i aby żyć powinna się ona stale rozszerzać (nowe swobody dla nowych grup społ. i narodów); że największymi wrogami wolności są urosłe kosztem reszty społeczeństwa elity (szlachta słusznie głosiła obok haseł wolności i braterstwa – hasło równości) oraz że wolność i niepodległość możemy zdobyć tylko my sami (nie daruje nam ich Bóg czy „przywódcy”), a liczyć możemy na polski 1ud i, podobnie jak my uciskane, narody środkowej Europy (o których jakże często nie pamiętamy), a nie na pomoc Zachodu!
52. Kiedyś Chrystus mówił do Żydów, lecz oni nie chcieli Go słuchać. Jego naukę przyjęli ich rzymscy prześladowcy, nic z niej nie zrozumieli, etykę zmienili w kult i dogmaty (z którymi On walczył) a Europie zaszczepili nienawiść do, głuchych na Słowo, Jego „zabójców”. Jak się ta „kwestia ostatecznie rozwiązała” – wiemy dobrze. Oby i nam się to (choćby w ramach „głasnosti i pierestrojki”) nie przydarzyło. Niech wrogość do wschodniego sąsiada nie pcha nas w objęcia innego żywego trupa, niech szlag trafi kulturę europejsko – chrześcijańską! Naszą przyszłość twórzmy wedle własnych wzorów – jeszcze polskość nie zginęła!!!
p.s. (Chrystusem się nie czuję, a ta ostatnia uwaga jest pół-żartem, ale tak mi się jakoś skojarzyło, taki mesjanistyczny impuls, be-e-e).
Najnowsze komentarze