Smocza bajka tylko dla smoków

8 sierpnia, 2013 w Santiago Ebrio, Stare LaBestie by admin

Pewien znajomy smok zjadł pociąg, po którym dostał zgagi, dlatego poszedł do doktora, który dał mu mleczko magnezjowe.
Minęło kilka dni i smok znowu zjadł pociąg pełen tych obleśnych ludzi, jakich pełno, jak dobrze wiecie, jest na świecie, tym razem poczuł się gorzej, bo przecież do tej pory zjadł już dwa pociągi. Poszedł znowu do doktora i ten dał mu ponownie mleczko magnezjowe, po którym smok poczuł się od razu lepiej.
Tym razem smok obiecał sobie, że się nie skusi i nie zje już żadnego pociągu pełnego obleśnych i wstrętnych ludzi. Ignorował wytrwale wszystkie pociągi, kiedy trąbiły i pogwizdywały mu prowokacyjnie pod nosem, był on wytrwały, lecz, razu jednego, zatrzymał się tuż koło niego taki jeden pociąg pełen tych obleśnych i wstrętnych ludzi, którym brzydko pachnie z ust. Co miał zrobić? Zjadł ten pociąg, ale tym razem brzuch go rozbolał nie na żarty, a w buzi pozostawał taki metaliczny, nieprzyjemny posmak, bo przecież, zrozumcie, do tej pory zjadł już trzy takie pociągi. Przez kilka dni smok nie mógł się w ogóle ruszać, w końcu jednak po tygodniu, czy dwóch, może nawet trzech wydobrzał na tyle by pójść do lekarza. Doktor się bardzo zmartwił widząc chorego smoka, zamyślił się i siedział długo nic nie mówiąc, w końcu znalazł radę ­ dał mu się napić mleczka magnezjowego. I tym razem lekarstwo poskutkowało natychmiast, smok poczuł się lepiej.   Teraz na wszelki wypadek smok postanowił odlecieć gdzieś daleko za góry, a może i za morze, gdzieś gdzie nie będą jeździły pociągi, gdzieś gdzie nie będzie nawet torów. Długo wypatrywał z powietrza takiego miejsca, a kiedy je znalazł zasnął tam natychmiast, był taki zmęczony, zresztą czemu trudno się dziwić, przecież nie spał odkąd zjadł ten trzeci pociąg.   Spał tak lat kilka, może kilkadziesiąt nawet. Ziemia jest okrągła, niezbyt duża, prawda, są planety mniejsze, ale też wiele większych. Ludzie w tym czasie tak poszaleli, że zbudowali jeszcze więcej linii kolejowych. W ten sposób ta mała, nawet i ładna planeta była opasowywana, okręcana, związywana torami.
I stać tak się musiało, że w końcu wybudowali tory obok śpiącego smoka, któremu śniły się same parowozy i wagony warsu. No i pomyślcie! Czy on mógł nie zjeść, jak się tylko obudził, tego pierwszego z brzegu pociągu, tego pełenego obleśnych i wstrętnych ludzi, którym brzydko pachnie z ust i którzy się bez przerwy kłócą lub mądrzą w pogoni za błyskotkami lub oświeceniem, czy czymś w tym rodzaju?
Smok przeraził się tym co zrobił, był zaspany, zły i nie wiedział za bardzo co robi, ale obiecał sobie, przecież, wcześniej, że nie będzie jadał już pociągów, a tu taki klops. Wtenczas dopadła go melancholia ­ zmora wszystkich smoków jadających pociągi, przed którą ostrzegała go zawsze mama. Teraz, bardzo smutny, poszedł natychmiast do doktora, zgaga paliła go niemiłosiernie, a brzuch bolał straszliwiej niż kiedykolwiek wcześniej, i na dodatek ta melancholia, zjadł, przecież, do tej pory aż cztery pociągi pełne smutnych ludzi.   Doktor bardzo się ucieszył jak zobaczył smoka, przecież nie widział go już od wielu, wielu lat, dał mu od razu wypić mleczko magnezjowe, które przygotowywał od dawana dla niego i tym razem, jak zawsze, poskutkowało ono od razu…

Santiago Ebrio