NIEMYTE DUSZE

8 sierpnia, 2013 w Jany, Stare LaBestie by Jany

W mediach dużo słyszy się o walce z narkomanią (kiedyś) czy handlem narkotykami (dziś), ale nikt jeszcze nie wyjaśnił, co to właściwie są te narkotyki i czemu ściga się np. konopie, choć nie szkodzą tak jak tytoń czy alkohol (czy tylko dlatego, że z tych drugich państwo ma pieniądze ?). A jeśli przyjąć, że są to środki, które nas uzależniają, to narkotykiem MOŻE BYĆ wszystko!
Podobnie, jeśli zdefiniować narkotyki jako środki, które zmieniają świadomość. Bo czy przeczytana książka, spotkanie drugiej osoby, doświadczenie cierpienia nie może zmienić świadomości?! I czy nie można uzależnić się od ciastek, chodzenia na mszę czy pracy ? Ponoć w USA leczy się już duże ilości ludzi uzależnionych od… kart kredytowych, którzy popadli w nałóg kupowania. Co więcej – mechanizm uzależnienia jest zawsze ten sam, a trudnością w odwyku nie jest stopień uzależnienia, a brak woli porzucenia nałogu.
Naturalnie łatwiej uzależnić się od używek, bo działają nie tylko psychicznie, ale i fizycznie, tyle że działają jawnie, a inne sprawy nie i nawet ich jako uzależnienia nie postrzegamy.
Tymczasem według Schopenhauera (idącego tu zresztą za buddyzmem) podstawowym uzależnieniem, którego inne są pochodna tylko, jest wola życia, przywiązanie doń. I nie byłoby problemu, gdyby nie to, że jest ona wiecznie niezaspokojona, że owo nienasycenie pragnień (lub nudy, gdy cel osiągniemy) jest źródłem cierpień, od których uciekamy w kolejne nałogi, a że zaspokojenia są nieadekwatne potrzebujemy coraz większych dawek, coraz bardziej czując po nich… głód ! Nie ma przy tym narkotyków ,,lepszych” i ,,gorszych” w ogóle. Różnym ludziom różnie ,,robią” różne rzeczy. Huxley w ,,Drzwiach do percepcji” pisze, że podobne efekty psychofizyczne może wywołać nie tylko tzw. narkotyk, ale i głodówka, medytacja czy… biczowanie. I wszystko to może służyć zapomnieniu o cierpieniu, sprawieniu rozkoszy – może jednak i poznaniu (przez wyrwanie nas ze schematów postrzegania świata i naszego miejsca w nim).
Dlatego zamiast moralizować, potępiając te dragi, których się boimy, i sławiąc te, którym ulegamy, powinniśmy uczciwie* zastanowić się nad tym, po co właściwie to czy owo robimy?! Czy musimy oddychać, jeść, spać…? Czy potrafisz się bez tego obyć? Ktoś powie, że bez tego nie można żyć – a czy musimy żyć? I tak w końcu umrzemy! Najpierw wiec trzeba rozpoznać nasze prawdziwe JA, jego potrzeby, głody i pragnienia, potem zaś adekwatne środki ich zaspokojenia. Najlepiej byłoby, gdyby cel i środek były tym samym. Potem trzeba rozważyć, czy zysk jest wyższy od ceny, czy np. chwila zapomnienia o cierpieniu warta jest porannego kaca i… powrotu do sytuacji wyjściowej? Bo cenę trzeba zapłacić za wszystko, życia nie wyłączając! W gruncie rzeczy, skoro WSZYSTKO (!) może być dragiem, ważne jest, czy to coś nie paraliżuje naszej woli – świadomości i działania, czy możemy dalej z tym (dzięki temu ?) funkcjonować, czy to my używamy dragu, czy też on używa nas. A wbrew Schopenhauerowi, który buddyzmu nie poznał do końca (zwłaszcza tego taoistycznego, zen), życie wcale nie musi być cierpieniem, może być bowiem drogą (wybierając się do Itaki, należy pamiętać, że najważniejsza jest sama podróż, bo Itaka może cię rozczarować – nie miej jednak do niej o to żalu, podróż była pełna wrażeń, a bez niej nie wyruszyłbyś w nią). Wystarczy otworzyć oczy i przyjmować to, co niesie los, biorąc ,,dobre” i godząc się na ,,złe” jego strony tak, jakby to był film (,,kiedy ja filmy też przeżywam”; i temu można zaradzić – taoizm mówi o nie-działaniu wbrew naturze rzeczy, o zadowalaniu się małym w sprzyjających okolicznościach i nie dążeniu na siłę do wielkiego w niesprzyjających, bo zmieni się w swoje przeciwieństwo. A co z pasją? Możesz i jej ulec, pamiętaj tylko o cenie, jaką przyjdzie ci za to zapłacić – jeśli ją przyjmiesz świadomie – wszystko będzie Ok!). Zamiast lęków (,,zło”) i pragnień (,,dobro”) brać naukę ze wszystkiego. Mistycy nazywają to oświeceniem, uważaj – droga i oświecenie też mogą stać się twoim narkotykiem.

ILLI LII LILI BESTIA

* Histeria antynarkotykowa prowadzi do takich paradoksów, że ktoś, komu wmawiano, jak straszne są konopie, kiedy zobaczy, że tak nie jest – pomyśli, że i z twardymi dragami (kokaina np.) jest podobnie i… Kto wówczas będzie za to odpowiadał? Uczciwiej byłoby powiedzieć jak naprawdę działają te czy inne używki, co mogą dać i za jaką cenę, pozostawiając wybór (świadomy !) jednostce – jeśli ktoś zechce sobie zrobić ,,krzywdę”, zrobi to i tak, nie powstrzymają go opłacani z naszych podatków i zapominający o rzeczywistych przestępcach agenci FBI czy UOP (vide: klęska prohibicji antyalkoholowej w USA w latach 1920­ych. Państwo wyhodowało za to mafię!). Dotyczy to nie tylko używek zresztą, człowiek zawsze powinien mieć możność świadomego i odpowiedzialnego wyboru, to jego prawo i obowiązek!

P.S. Rocznie w Polsce ginie w wypadkach na drogach ponad 2 tysiące osób, dochodzi też do ponad 6 tysięcy samobójstw. Wczoraj usłyszałem w radio, że od tzw. narkotyków w roku ubiegłym zmarło 157 osób. Bywa i tak…