ZIELONA POLSKA NA DRODZE (do) UNII

9 sierpnia, 2013 w Inne, Stare LaBestie by admin

W związku z ewentualnym wejściem do Unii Europejskiej mówi się dużo o konieczności restrukturyzacji polskiego rolnictwa, które jest ponoć zacofane, bo gospodarstwa są u nas często małe, używają mało maszyn i nawozów etc., słowem – za bardzo przypominają pola a za mało fabryki. Przemysł rolniczy, bo tak to trzeba nazwać, jest na Zachodzie bardzo rozwinięty, dzięki olbrzymim dotacjom produkuje dużo i ładnie, choć niezbyt zdrowo i smacznie. Rolnicy są tam kompletnie zadłużeni w bankach (w Niemczech przeciętnie 100 tys. DM na gospodarstwo, przy czym w ostatnich latach ich liczba spadła z 5 do 1 mln.. ), wielu nie wytrzymuje konkurencji i opuszcza wieś, powiększając liczbę bezrobotnych w miastach. Wprowadzenie wzorów europejskich w Polsce doprowadziłoby polskie rolnictwo do katastrofy, liczba bezrobotnych byłaby dużo większa niż na Zachodzie (tam przemysł wchłaniał przybyszy ze wsi przez kilkanaście dziesięcioleci a nie parę lat, a i tak większą ich część „odesłał” do Ameryki), zaś polskie rolnictwo byłoby całkowicie zależne od zachodnich technologii (wiele gatunków roślin, nie mówiąc już o maszynach, nawozach czy środkach ochronnych, jest opatentowanych), energii (ropę do traktorów czy kombajnów musimy importować) i kredytów, a także rynków zbytu na Zachodzie (a że nie stać nas na dofinansowanie w stylu zachodnim, zaś w negocjacjach celnych nie mamy większych szans jak pokazała sprawa cytrusów z Hiszpanii – walka o rynek byłaby przez nas przegrana).
Czy istnieje jakaś alternatywa ? Sądzę że tak, jest nią ekorolnictwo: gleby są u nas nadal czystsze niż na Zachodzie (na 19 mln. hektarów nadmiernie skażonych jest 1,5 mln., mniej niż 10 %), gospodarstwa nie są ani przetechnicyzowane jak na Zachodzie, ani skolektywizowane jak na Wschodzie, a warzywa i owoce choć nie zawsze wyglądają ładnie – są zdrowe i smaczne (identyczne i kolorowo błyszczące na Zachodzie zawierają za dużo nawozów, konserwantów itp., a smakują często jak papier toaletowy nasączony sokiem owocowym). Ekologiczna żywność mogłaby znaleźć uznanie nie tylko na polskim rynku, nadto można by produkować źródła energii naturalnej, rośliny dla przemysłu (len, konopie, wiklina itp.) oraz rozwinąć ekoturystykę (o ile starą malowniczą wieś, z pobliskim lasem lub czystą rzeką czy możliwością jazdy konnej etc., ktoś zechce odwiedzić, o tyle półmiejski ośrodek przemysłu rolniczego nie jest żadną atrakcją). Małe gospodarstwa rodzinne bez nadmiaru techniki, zwłaszcza zaś chemii, nie są tu przeszkodą lecz wielką zaletą i szansą na XXI wiek, dlatego powinniśmy ich bronić i jeżeli w ogóle coś dotować to nie „farmerów” a ekorolnictwo właśnie.

[Na podstawie info z konferencji prasowej Federacji Zielonych w dniu 16 X 97;
jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o ekorolnictwie, albo o zagrożeniach płynących z genetycznej modyfikacji żywności, piszcie na adres krakowskiej grupy FZ:
Darek Szwed, ul. Sławkowska 12, 31 – 014 Kraków z dopiskiem: „Menu na Następne Tysiąclecie”
Federacja Zielonych – Grupa Krakowska; tel. / fax: 012.222264 lub 012.222147]